24 września 2014

Porażka w ostatnich sekundach

W meczu 1/16 finału Pucharu Polski piłkarze Can-Pack Okocimskiego KS Brzesko ulegli ekstraklasowej Cracovii 1:2. Zwycięski gol dla „Pasów” padł w czwartej minucie doliczonego czasu gry. Jedynego gola dla „Piwoszy” zdobył w 30 minucie Arkadiusz Garzeł.

W akcji Arkadiusz Garzeł, strzelec gola dla „Piwoszy” / Fot. Grzegorz Golec

Can-Pack Okocimski KS Brzesko – Cracovia 1:2 (1:1)
Bramki: Arkadiusz Garzeł 30 – Bartłomiej Dudzic 9, Deniss Rakels 90.

Sędziował: Dawid Bukowczan (Żywiec).
Żółte kartki: Arkadiusz Garzeł, Arkadiusz Lewiński, Paweł Pyciak – Bartłomiej Dudzic, Łukasz Budziński.
Czerwona kartka: Arkadiusz Garzeł 76 (druga żółta).
Widzów: 900.

Can-Pack Okocimski: Marek Pączek – Mateusz Wawryka, Radosław Jacek, Arkadiusz Garzeł, Aleksander Ślęczka – Paweł Pyciak (75 Patryk Bryła), Arkadiusz Lewiński (77 Taras Jaworskyj), Arkadiusz Ryś, Wojciech Wojcieszyński (68 Jurij Hłuszko), Kamil Białkowski – Wojciech Dziadzio.

Cracovia: Krystian Stępniowski – Adam Marciniak, Krzysztof Nikiel, Paweł Jaroszyński, Deleu – Łukasz Zejdler (80 Boubacar Dialiba), Bartłomiej Dudzic, Sławomir Szeliga (73 Bartosz Kapustka), Damian Dąbrowski – Łukasz Budziński (89 Deniss Rakels), Dawid Nowak.

„Piwosze” bardzo pechowo rozpoczęli zawody. W 9. minucie Deleu dośrodkował piłkę w pole karne, tam dopadł do niej Dawid Nowak i mimo asysty ze strony brzeskiej defensywy zdołał odegrać ją jeszcze do nadbiegającego Bartłomieja Dudzica, a ten strzałem z kilku metrów wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Po stracie gola brzeszczanie stopniowo zaczęli uzyskiwać przewagę w środku pola czego efektem było kilka sytuacji podbramkowych. O ile próba Wojciecha Wojcieszyńskiego z 18 minuty nie zagroziła bramce Krystiana Stępniowskiego, to kolejna akcja tego zawodnika przyniosła już zamierzony skutek. W 30 minucie Wojcieszyński egzekwując rzut wolny na prawej stronie boiska wypatrzył przed polem karnym osamotnionego Arkadiusza Garzeła, a ten silnym uderzeniem z około szesnastu metrów doprowadził do wyrównania. Ten gol bez wątpienia dodał otuchy podopiecznym Dariusza Sieklińskiego, którzy do przerwy jeszcze dwukrotnie postraszyli krakowian, ale ani strzał głową Wojciecha Dziadzio, ani uderzenie z dystansu Garzeła nie znalazły celu.

W przerwie w szatni Cracovii musiało paść wiele męskich słów, gdyż gracze Roberta Podolińskiego od pierwszych minut drugiej odsłony meczu zepchnęli gospodarzy do defensywy. W 47 minucie Łukasz Budziński mocnym strzałem zza pola karnego zmusił do piąstkowania Marka Pączka. Niewiele brakowało by golkiper „Piwoszy” sprezentował krakowianom gola, gdy w 65 minucie interweniując przed bramką zagrał wprost pod nogi Nowaka, ale lob napastnika „Pasów” nie trafił do pustej bramki. Gospodarze w drugiej połowie z rzadka przedostawali się w rejon pola karnego krakowian. Jedna z takich szarż mogła zakończyć się dla nich zdobyciem gola, gdy po składnej akcji całego zespołu wprowadzony dopiero co na plac gry Ukrainiec Jurij Hłuszko huknął z 10 metrów mocno w długi róg, ale ku rozpaczy miejscowej widowni piłka odbiła się od wewnętrznej części słupka i opuściła plac gry. Chwilę później graczy Okocimskiego spotkało kolejne nieszczęście w postaci czerwonej kartki dla Garzeła (w konsekwencji dwóch żółtych). Sytuacja ta sprawiła, że grający w liczebnym osłabieniu brzeszczanie skazani byli na obronę wyniku. W końcówce, gdy gra toczyła się w dużej mierze pod bramką miejscowych, Okocimski przeprowadził jedną z ostatnich kontr, która mogła przynieść im upragnione trafienie, ale znajdujący się w idealnej sytuacji przed polem karnym Dziadzio uderzył tuż nad poprzeczką. Kiedy kibice zgromadzeni na stadionie w Brzesku pogodzili się z tym, że czekaja ich dodatkowe emocje w postaci dogrywki, w czwartej minucie doliczonego czasu gry fatalny błąd popełnił Pączek. Golkiper Okocimskiego otrzymał piłkę od jednego z obrońcy i ku zdziwieniu wszystkich podał ją wprost pod nogi Dudzica, a ten dograł do Rakelsa, który strzałem z najbliższej odległości zapewnił Cracovii awans do dalszej fazy rozgrywek.

Drużyna Can-Pack Okocimskiego może mówić o sporym niedosycie, gdyż momentami to ona była stroną przeważającą i przy odrobinie szczęścia mogła cieszyć się z wywalczenia awansu do 1/8 finału Pucharu Polski. A tam na „Piwoszy” czekała już trzecioligowa Ostrovia 1909 Ostrów Wielkopolski, która niespodziewanie wyeliminowała chorzowski Ruch. Szansa na wywalczenie największego sukcesu w historii klubu była więc niebywała. Może uda się za rok?

Galeria zdjęć z meczu autorstwa Grzegorza Golca