22 czerwca 2019

Wywiad z Danielem Polichtem

Zapraszamy do zapoznania się z wywiadem, którego udzielił nam Daniel Policht.  Przeczytać w nim można o początku jego przygody z piłką, grze w AAC Eagles Chicago, oraz rozstaniu z Okocimskim w najlepszym momencie w karierze.

Daniel Policht wychowanek Okocimskiego Brzesko. Jak wspominasz swoją przygodę z piłką i z klubem?

– Zaczęło się od drugiej klasy podstawowej. Ktoś powiedział, że są nabory do Okocimskiego więc poszedł zobaczyć jak to wszystko wygląda, potrenował kilka dni i wtedy złapałem przysłowiowego bakcyla i tak już zostało. Zaczynałem w wieku ośmiu lat, a kończę swoją przygodę w wieku 42 lat. Piłka była ze mną przez 34 lata i z pewnością nadal zostanie. W tamtych czasach było jednak różnie. W piłce seniorskiej grałem w Okocimskim jednak zarząd klubu mi podziękował przez co musiałem sobie szukać innych kubów na podobnym szczeblu rozgrywkowym. Jednak z perspektyw czasu nie żałuje decyzji, które zostały podjęte bo przez to udało mi się poznać na prawdę bardzo fajnych ludzi, a czas i zdrowie pozwoliło mi wrócić i zakończyć swoją karierę w swoim ukochanym klubie.

 

W swojej przygodzie z piłką miałeś również epizod gry w Stanach Zjednoczonych. Jak tam wyglądały rozgrywki oraz sama klub.

-W Ameryce tak na prawdę liczyła się praca. Jednak jest tam dużo zawodników z Polski, którzy grali po pierwszych, a nawet ekstraklasowych klubach. Osobiście  miałem okazję kliku takich zawodników spotkać,  grając z nimi nawet w jednej drużynie. Jeżeli chodzi o poziom sportowy to uważam, że jest on naprawdę wysoki, a to wszystko przez tych ludzi, którzy reprezentowali fajną piłkę. Spotykaliśmy się dwa razy w tygodniu, a trzeci raz było to spotkanie ligowe. Była polonijna drużyna jak i meksykańska, niemiecka czy serbska więc było z kim pograć. Spędziłem tam dwa lata i wcale nie żałuje tego ruchu, bo przy okazji mogłem się jeszcze czegoś nowego nauczyć. Po za tym bardzo miło wspominam ten okres.

Miałeś okazje grać w różnych klubach, czy jakiś klub wspominasz najbardziej?

– Na pewno po każdym klubie zostały miłe wspomnienia, w każdym klubie poznałem również nowych kolegów. Ciężko mi teraz powiedzieć czy gra w danym miejscu była dla mnie najlepszym czasem. W każdym było fajnie i z każdego coś wyniosłem co sprawiło że stawałem się lepszym zawodnikiem.

Najlepszy sezon w Twojej karierze?

-Uważam, że ten w którym pozbyli się mnie z mojego ukochanego klubu. Pamiętam, że dostałem wtedy nagrodę za najlepszego zawodnika w drugiej lidze małopolskiej, a mimo to zarząd klubu podziękował mi za grę. Uważam teraz że był to mój najlepszy sezon w karierze.

Czy miałeś wtedy żal do zarządu klubu, trenera?

– Miałem, bo wiem że taką decyzje podjął trener, a zarząd nie zrobił nic by to zmienić, nawet nie próbowali ze mną porozmawiać tylko stwierdzili, że jest to decyzja trenera i oni to akceptują. Nie zwracali w ogóle uwagi na to że jestem wychowankiem klubu. Z resztą nie tylko ze mną tak postąpili. Rozstali się również z innymi zawodnikami jak Sławek Jagła czy Sergiusz Kostecki dla których Okocimski był jak drugi dom. Moje zdanie jest tak, że jeśli klub chce coś osiągnąć to nigdy nie powinien pozbywać się swoich wychowanków, bo tylko dla tych ludzi najbardziej będzie liczyła się gra dla klubu oraz kibiców związanych z nim.

Wspomniałeś o wychowankach. Wcześniej nie stawiano na szkolenie młodzieży tak jak robi się to obecnie.

– I właśnie o to chodzi. Teraz ja oraz Dixi kończymy grę w klubie i teraz nadszedł czas na młodych zawodników. Chociaż wiem, że może być dla nich ciężko jednak tylko dzięki regularnej grze nabiorą doświadczenia i ogrania by stanowić o sile tego klubu, jednak potrzeba na to trochę czasu. Podejrzewam, że jak by ktoś o tym wcześniej pomyślał to by teraz było zupełnie inaczej. Cieszę się, że zarząd się zmienił bo widać, że mają oni całkowicie inne podejście do wychowanków. Mam nadzieję, że teraz się zmieni sytuacja tych młodych chłopaków, którzy uczą się grać właśnie tu w Okocimski.

Wróciłeś do gry w Okocimskim po kliku dobrych latach nieobecności. Podjąłeś się wówczas poniekąd projektu odbudowy Okocimskiego, odbudowy zespołu który ma wrócić na swoje miejsce na piłkarskiej mapie.

– Miałem swoje lata i nie obawiałem się powrotu do Okocimskiego. Cieszyłem się że wróciłem do drużyny, która tak naprawdę dał mi możliwość gry w piłkę. Bałem się jednak tylko jednej rzeczy. Mając swój wiek wchodzę do szatni gdzie najstarszy zawodnik ma dwadzieścia parę lat więcej niż pozostali. Myślałem sobie wówczas jak oni mnie przyjmą do zespołu czy znajdę z nimi wspólny język nie tylko na boisku ale poza nim. Na szczęście moja obawa szybko minęła bo  stworzyła się na prawdę fajna ekipa. Z resztą gdyby nie było fajnych ludzi w zespole to byśmy nie awansowali do IV ligi z pierwszego miejsca nie przygrywając przy tym żadnego spotkania. Teraz udało się nam utrzymać na tym poziomie. Fajnie to wszystko zaczyna wyglądać, przykro jest kończyć ale nadszedł czas by powiedzieć „basta” bo przecież nie będzie się grało do 50-tki, chociaż wiele osób mi tego życzyło.

W lidze okręgowej nie mieliście sobie równych, dopiero tak naprawdę gra w IV lidze pokazała na jakim poziomie jest zespół.

-Nie powiedziałbym że roznieśliśmy tą ligę, udało się nie przegrać żadnego spotkania ale wcale nie były to łatwe mecze. Wiadomo było, że jak Okocimski przyjeżdżał lub ktoś zawitał do nas to choćby tydzień później nie mógł chodzić to dawał z siebie ponad 100 procent żeby tylko urwać nam punkty. Powiem szczerze że jednym z takich takim meczów było spotkanie z Tarnawą, gdzie tak na prawdę musieliśmy się sporo nabiegać żeby zdobyć tam trzy punkty. Ja osobiście nie pamiętam w swojej karierze takiego meczu żeby iść cios za cios. Na szczęście udało się go wygrać. Natomiast w czwartej lidze są zawodnicy, drużyny co potrafią grać w piłkę. Fizycznie również wygląda to dużo inaczej. Trzeba się sporo natrudzić, żeby myśleć o jakimkolwiek punkcie. Ale jak widać z tymi młodymi chłopakami, których mamy w składzie daliśmy radę. Musi ktoś to tylko mądrze poukładać, dać trochę serducha na boisku i można dalej działać. Są zespoły w tej lidze, które lata grają na tym szczeblu rozgrywkowym a kończą sezon za nami więc z tego też trzeba się cieszyć.

Młodych zawodników w poprzednim oraz obecnie zakończonym sezonie było sporo jak według Ciebie radzili sobie w tych rozgrywkach.

-Podejrzewam, że Ci młodzi chłopcy na początku bali się tej czwartej lig, ale na prawdę szacunek dla nich bo dali sobie radę i jeżeli tylko będzie to szło w kierunku ze zarząd będzie bardziej się interesował swoimi wychowankami to będzie tylko lepiej. Oni będą się wówczas mieli gdzie rozwijać, nabierając ogrania i na pewno będzie to wyglądało tak jak powinno. Nie możemy eis pozbywać swoich ludzi bo to nie o to chodzi, to nie ten kierunek.

Czy dla tak doświadczonego zawodnika jakim jesteś czwarta liga czymś Cię zaskoczyła?

– Może nie zaskoczyła bo grałem wcześniej po trzeciej i czwartej lidze choćby   Borzęcinem więc znam poniekąd tą ligę. Uważam jednak, że w tym roku IV liga jest naprawdę mocna, być może będzie jeszcze mocniejsza bo słyszałem że ma być jakaś reorganizacja. Mimo to udało się zrobić fajny wynik i w dużej mierze zasługa to trenera, który odpowiednio nas przygotował i motywował do jeszcze lepszej gry.

Zakończyliście sezon na wysokim siódmym miejscu, jak dla beniaminka jest to bardzo dobry rezultat jednak powiedzmy sobie szczerze gdyby skuteczność w nie których meczach była lepsza to bylibyście jeszcze wyżej.

-Można tak powiedzieć, że właśnie w niektórych miejscach brakowało nam trochę szczęścia, ale z drugiej strony były spotkania co uratował nas np słupek lub poprzeczka. Nie ma co gdybać jakby było gdybyśmy byli bardziej skuteczni, zajęliśmy ostatecznie bardzo dobre miejsce i z tego się cieszmy.

Czy jest jakiś mecz który bardziej utkwił Ci w pamięci?

-Fajny mecz rozegraliśmy w rundzie jesiennej w ówczesnym  liderem rozgrywek Popradem Muszyna. Byliśmy wtedy jedynym zespołem, który pokonał Poprad, a mi wtedy udało się strzelić jedynego gola w meczu.

Jesteś zawodnikiem, który większość czasu gra w defensywie, jednak miałeś również okres gry jako napastnik. Gdzie tak na prawdę czujesz się najlepiej.

-Zaczynałem grę na pozycji środkowego pomocnika później trenerzy widzieli mnie w roli napastnika i tak przez chwilę grałem. Następnie trener Nazimek przesunął mnie do tyłu i tak już zostało, że grałem w formacji defensywnej zarówno na boku jak i na środku obrony. Zawsze jednak gdzieś tam ciągnie mnie do przodu i właśnie w Borzęcinie trener wystawił mnie jako napastnika gdzie udało mi się strzelić 14 bramek więc jak na obrońcę jest to niezły wynik. Jednak większość swojej przygody w piłce grywałem z tyłu.

Z którym trenerem najlepiej Ci się współpracowało?

– Miałem trochę tych trenerów w swojej karierze. Dobrze wspominam Andrzeja Iwana może nie jako trenera ale jako człowiek, który był bardzo fajny. W każdej kwestii można było na niego liczyć, na jego pomoc. Jednak z wieloma trenerami dobrze mi się współpracowało również z moim bratem, który uważam, że ma bardzo dobry warsztat trenerski i moim zdaniem byłaby to najlepsza opcja dla klubu by mógł dalej tu pracować. Nie zapomnijmy, że on również jest wychowankiem i wie od małego co się działo w tym klubie.

Pożegnałeś się z klubem i kibicami w bardzo dobry sposób. Strzelona bramka w swoim ostatnim meczu oraz wygrana może cieszyć na sam koniec.

-Nie mogliśmy sobie z „Dixim” wymarzyć lepszego zakończenia. Chciałem też pochwalić swoich kolegów z drużyny bo dali z siebie całe serducho żeby to dla nas zrobić. Sam mecz był również niezłym widowiskiem dwa razy musieliśmy gonić wynik dogoniliśmy i mało tego udało się nam strzelić zwycięską bramkę. Zakończenie wszyscy widzieli i oraz to jaką kibice sprawili nam niespodziankę. Chciałem jeszcze raz podziękować im bo nie myślałem, że coś takiego mi zrobią.  Słyszałem, że „Dixiego” godnie pożegnają  bo jest on młodym pokoleniem, którego kibice szanują. Nie myślałem jednak, że takiego zawodnika jak Daniel Policht kibice będą pamiętać ale miło się zrobiło że o mnie nie zapomnieli. Jeszcze raz wielki dziękuje im z tego miejsca.

Zakończone rozgrywki kończysz z równie z niezłymi statystykami, czy tym bardziej nie jest szkoda odchodzić na „piłkarską emeryturę”

– To jest do pewnego wieku, później organizm się zużywa i jednak trzeba sobie kiedyś powiedzieć dość. To doświadczenie i ta głowa wie jeszcze gdzie się ustawić, gdzie pobiec by było lepiej. Uważam że grając w IV lidze w wieku 42 lat to trzeba się szanować żeby pomagać swojej drużynie, a nie szkodzić jej.

Czy to już definitywne rozstanie z klubem i piłką?

– Na pewno nie będzie to rozstanie. Ja do szatni zawsze będę chciał wejść czy to przed meczem czy po meczu. Teraz jednak będę obserwował to wszystko z trybun wraz z „Dixim”. Z pewnością będzie trochę spokojniej bo na boisku czasami panowała nerwowa atmosfera choć na trybunach może być podobnie. Mam nadzieję, że chłopaki pociągną ten wózek i jakoś to fajnie będzie się toczyło do przodu.

Teraz poniekąd spory orzech do zgryzienia nie tylko dla zarządu ale również trenera żeby załatać dziurę po Twoim odejściu.

-Kiedyś pewien trener powiedział mi, że nie ma ludzi nie zastąpionych i tak na prawdę coś w tym jest. Może na początku będzie ciężko. Nawet tym zawodnikom co grali ze mną w zespole może być trudno porozumieć się na boisku gdy przyjdzie ktoś nowy. Jednak chłopaki mają talent wierzę w nich i nawet jest jeden kandydat, który przy dłuższym ograniu na tej pozycji i zebraniu doświadczenia będzie mógł godnie zastąpić Daniela Polichta.

Widzisz się w roli trenera?

– Nie. Wystarczy, że byłem zawodnikiem tyle lat. Po drugie nie wiem czy bym miał nerwy do tego. Tak długo byłem w piłce, że troszkę chciałbym może nie odpocząć bo zawsze kochałem i będę kochał ten sport ale na chwile dać sobie spokój.

Będziesz miał teraz dużo czasu, co będziesz więc robił?

– Zajmę się praca, trochę odpocznę i w końcu będę miał wolny weekend by móc gdzieś wyjechać z żona i dzieciakami bo przez kilkadziesiąt lat nie miałem takiej okazji. Wiadomo wcześnie nie miałem rodziny ale przez ostatnie lata byłem w kilku innych miastach z dala od domu przez co nie mogłem być z nimi. Teraz czas spędzić więcej czas z rodziną.

Komentarze