16 sierpnia 2012

"Zagranie rzadko widziane u bramkarzy"

W pierwszej fazie meczu w Łęcznej, w poczynaniach brzeszczan widać było ogromny stres, który paraliżował zawodników beniaminka I ligi. Już na samym początku gra nie ułożyła się najlepiej dla „Piwoszy” . W 6. minucie błąd dwójki stoperów Okocimskiego wykorzystał Maciej Ropiejko, który wygrał pojedynek sam na sam z Dawidem Mieczkowskim. Bramkarz OKS-u uważa jednak, że zwycięzców nie należy sądzić i cieszy się z kompletu punktów. – Szedłem na wyciągniętych rękach i napastnik zdążył jeszcze tę moją rękawicę ominąć i umieścił piłkę w pustej bramce. Nie wiem, czy to był do końca mój błąd. Poszła długa piłka, tam też było nieporozumienie między obrońcami i rywal wyszedł ze mną sam na sam. Nie warto obwiniać nikogo przy wygranym meczu. Może to była też kwestia tego, że jechaliśmy do Łęcznej w dniu meczu i trochę nas ta podróż wymęczyła, ale nie ma co się nad tym zastanawiać. Teraz najważniejsze jest to, że udało nam się wygrać na ciężkim terenie. Dzisiaj byliśmy po prostu zespołem lepszym – opisuje.

20-letni goalkeeper brzeszczan na niecałe dwadzieścia minut przed końcem potyczki z Bogdanką wykazał się nie lada spokojem, zwodząc w polu karnym napastnika oponenta z Łęcznej, ratując skórę Mateuszowi Urbańskiemu, który o mały włos nie sprezentował przeciwnikowi doskonałej okazji na zdobycie drugiej bramki. – Pokazywałem Mateuszowi żeby zagrał mi piłkę do prawej nogi. Zawodnik poszedł na raz, widziałem, że jest mocno rozpędzony i jeśli zatnę go do boku, to nic groźnego nie powinno się stać. Zagranie normalne, boiskowe tyle, że rzadko widziane u bramkarzy. Nie przywiązuję do tego zbytniej uwagi – powiedział skromnie Dawid Mieczkowski.

Komentarze