19 października 2015

R. Jacek: "Będziemy walczyć dla tego klubu do ostatniego momentu"

Kapitan Can-Pack Okocimskiego Radosław Jacek przed meczem z GKS-em Tychy / Fot. Grzegorz Golec
Kapitan Can-Pack Okocimskiego Radosław Jacek przed meczem z GKS-em Tychy / Fot. Grzegorz Golec

Po sobotnim spotkaniu „Piwoszy” z GKS-em Tychy poprosiliśmy o pomeczową wypowiedź kapitana brzeskiej jedenastki Radosława Jacka.

Radosław Jacek (kapitan Can-Pack Okocimskiego): – Analizowaliśmy dwa ostatnie mecze wyjazdowe GKS-u na przedmeczowej odprawie. Po naszej grze w Zambrowie spodziewaliśmy się tutaj tylko i wyłącznie zdobycia trzech punktów. Nie liczyliśmy na żaden remis. Niestety mamy taką przypadłość, że przeciwnik robi jedną akcję w meczu i tracimy bramkę, a później ciężko jest nam grać. Szczególnie na takim boisku jak to. Tak na prawdę trzeba pochwalić nasz zespół za to spotkanie. Zostawiliśmy kawał zdrowia, gra mogła się podobać. Wydaje mi się, że powinniśmy wygrać ten mecz. Remis przyjmujemy z niedosytem, ale dopisujemy go do naszego dorobku. Brakuje nam spokoju i zimnej krwi pod bramką przeciwnika. W Zambrowie wychodziło nam praktycznie wszystko. Tutaj mieliśmy kilka niezłych akcji, ale szwankowało wykończenie. Dlatego trzeba powiedzieć, że jest niedosyt. Graliśmy przeciwko mocnej drużynie, z wielkimi aspiracjami, a zostali przez nas zdominowani – powiedział Radosław Jacek.

Trudne warunki jakie panowały na boisku w Brzesku nie ułatwiały zadania piłkarzom. W kluczowych momentach brakowało zimnej krwi pod bramką rywali.

– Trzeba przyznać, że nasza gra potrzebuje dobrego boiska. Murawa była równie ciężka dla obydwu zespołów, ale wydaje mi się, że bardziej przeszkadzała ona nam. Próbowaliśmy konstruować akcje począwszy od obrony i przechodzić formacjami do ataku. Niestety szwankuje w naszym zespole to ostatnie zagranie. Nie ważne kto przyjeżdża do nas, czy jest to lider, czy zespół z dołu tabeli, to prowadzimy grę, tylko tracimy głupie bramki. Jeżeli wszystko od początku nam wychodzi, to i wyniki są wysokie, ale jeśli brakuje tego ostatniego zagrania to przychodzi nam się męczyć – dodał kapitan „Piwoszy”.

Radosław Jacek od pewnego czasu zmaga się z kłopotami zdrowotnymi. To już kolejny mecz w jego wykonaniu kiedy to kapitan Can-Pack Okocimskiego gra na własne ryzyko z kontuzją.

– Nie będę ukrywał, że od dwóch tygodni nie trenuję. Najpierw miałem problemy z kostką, a po meczu w Zambrowie miałem mocno zbite kolano. W meczu z Tychami również grałem z opuchniętym kolanem. Nie ma jakiegoś komfortu, ale trzeba grać. Wiadomo, że kadra drużyny jest wąską i trzeba narażać swoje zdrowie żeby powalczyć dla tego zespołu, dla tego klubu. Nie da się ukryć, że będziemy walczyć dla tego klubu do ostatniego momentu – zakończył defensor Can-Pack Okocimskiego.

Komentarze