28 września 2015

A. Kozioł: "Musimy wyciągnąć wnioski z tej porażki"

Po sobotnim meczu ze Stalą Mielec poprosiliśmy o krótki komentarz golkipera „Piwoszy” Aleksandra Kozioła, który mimo wpuszczonych czterech goli był jedną z najjaśniejszych postaci w zespole Can-Pack Okocimskiego.

Bramkarz Can-Pack Okocimskiego Aleksander Kozioł / Fot. Grzegorz Golec
Bramkarz Can-Pack Okocimskiego Aleksander Kozioł / Fot. Grzegorz Golec

– Tydzień temu wygraliśmy z Siarką w podobnych rozmiarach. Teraz sami przegrywamy 1:4. Trudno powiedzieć coś po takim meczu. Spodziewaliśmy się ciężkiej przeprawy, ale nie myśleliśmy, że tak się to spotkanie ułoży. Do przerwy straciliśmy dwa gole. Po zmianie stron strzeliliśmy bramkę, złapaliśmy kontakt i od razu straciliśmy trzeciego gola, co podcięło nam skrzydła. Potem próbowaliśmy rozpaczliwych ataków, jednak Stal umiejętnie to wykorzystała kontrując nas i stwarzając sobie przewagę. Na domiar złego zostaliśmy osłabieni przez sędziego po tym jak drugą żółtą a zarazem czerwoną kartkę zobaczył Wojtek Wojcieszyński. Takie mecze też się zdarzają. Musimy szybko wyciągnąć wnioski z tej porażki i pokazać w najbliższym spotkaniu z Wisłą Puławy, że w dalszym ciągu potrafimy grać w piłkę – powiedział bramkarz Okocimskiego.

„Piwosze” po raz kolejny nie mogli wystąpić w optymalnym zestawieniu. Miejsce na prawej obronie zajął nominalny pomocnik Paweł Pyciak.

– Mieliśmy trochę roszad w składzie ze względu na kartki i kontuzje zawodników. Nie była to ta sama obrona, co w poprzednim meczu. Wiadomo, że nie jesteśmy ze sobą do końca zgrani, ale nie możemy w ten sposób szukać usprawiedliwienia. Wszyscy muszą dawać z siebie maksimum, przede wszystkim jeśli chodzi o walkę i zaangażowanie, a wtedy jesteśmy w stanie powalczyć z każdym zespołem – dodał golkiper „biało-zielonych”.

Sobotni mecz w Mielcu toczony był w trudnych warunkach atmosferycznych. Na grząskim i zalanym wodą boisku dużo lepiej radzili sobie gospodarze, choć kontaktowy gol dla Okocimskiego padł po ewidentnym błędzie bramkarza Stali Tomasza Libery.

– Nie ma co ukrywać. Taka pogoda nie jest zbyt przyjemna dla bramkarza. Boisko było nasiąknięte wodą, śliskie, piłka również. Ciężko się łapie takie piłki. Tak się akurat złożyło, że po błędzie Tomka zdobyliśmy kontaktowego gola. Takie same warunki były zarówno dla nas jak i dla przeciwnika. Sztuką jest je wykorzystać, a my niestety nie potrafiliśmy tego zrobić do końca – zakończył wychowanek Okocimskiego.

Komentarze