22 sierpnia 2015

Niewykorzystane sytuację się mszczą

W meczu 4. kolejki II ligi piłkarze Can-Pack Okocimskiego przegrali na własnym boisku z Legionovią Legionowo 0:1. Jedyną bramkę zdobył Rafał Jankowski w 58 minucie spotkania. W 28 minucie Wojciech Wojcieszyński nie wykorzystał rzutu karnego.

oks_legionovia_1516_1

Can-Pack Okocimski KS Brzesko – Legionovia Legionowo 0:1 (0:0)
Bramka:
Rafał Jankowski 58.

Sędziował: Kamil Adamski (Kielce).
Żółte kartki: Arkadiusz Garzeł, Filip Kasiński – Rafał Jankowski, Michał Grudniewski.
Widzów: 300.

Can-Pack Okocimski: Aleksander Kozioł – Mateusz Wawryka, Radosław Jacek, Arkadiusz Garzeł, Mateusz Kasprzyk – Łukasz Krówczyński (74 Konrad Kurzywilk), Filip Kasiński (68 Aleksander Ślęczka), Wojciech Wojcieszyński, Paweł Pyciak, Kamil Białkowski (68 Patryk Bryła) – Jurij Hłuszko.

Legionovia: Mikołaj Smyłek – Mikołaj Grzelak, Michał Grudniewski, Leon Leuštek, Maciej Goliński – Kamil Tlaga (70 Mateusz Kwiatkowski), Łukasz Kopka (80 Marcin Kozłowski), Paweł Garyga, Mariusz Zawodziński (46 Sebastian Milewski), Omar Monterde (90 Damian Szczepański) – Rafał Jankowski.

Niewątpliwie był to jeden ze słabszych o ile nie najsłabszy występ Okocimskiego pod wodzą trenera Kulawika. Osłabieni brakiem kilku podstawowych zawodników „Piwosze” nie wykorzystali kilku znakomitych sytuacji, w tym rzutu karnego co zemściło się na nich w drugiej połowie. Goście z Legionowa przy odrobinie szczęścia mogli zaaplikować rywalom jeszcze kilka bramek, ale między słupkami znakomicie spisywał się Aleksander Kozioł.

Przez blisko pół godziny z boiska wiało nudą. Wprawdzie optyczną przewagę posiadał Okocimski, ale niewiele z niej wynikało. Wreszcie w 28 minucie „Piwosze” przeprowadzili pierwszą składną akcję. Paweł Pyciak wpadł z piłką w pole karne, ale na przeszkodzie stanął mu Leon Leustek, który nieprzepisowo go powstrzymywał. Sędzia mimo protestów piłkarzy z Mazowsza wskazał na „wapno”. Do jedenastki podszedł Wojciech Wojcieszyński, lecz ku rozpaczy brzeskiej publiczności musiał uznać wyższość Mikołaja Smyłka. Środkowy pomocnik Okocimskiego szansę na odkupienie grzechów miał już w kolejnej akcji, gdy na 16 metrze minął wychodzącego z bramki Smyłka i oddał strzał do pustej bramki, jednak w ostatniej chwili futbolówkę sprzed linii bramkowej zdołał wybić Leustek. Przed przerwą warto odnotować jeszcze strzały z rzutów wolnych Mateusza Wawryki (po stronie gospodarzy) oraz Omara Monterde z Legionovii, które zmusiły obu golkiperów do sporego wysiłku.

Od mocnego uderzenia chcieli rozpocząć drugą odsłonę miejscowi. Okazję ku temu miał wspomniany wcześniej Wojcieszyński po zagraniu Kamila Białkowskiego z rzutu rożnego, ale jego „petardę” z 15 metrów na róg sparował Smyłek. Podopieczni Macieja Bartoszka próbowali grać prostymi środkami. Jedna z takich akcji przyniosła im powodzenie w 58 minucie. Długą piłkę w pole karne zagrał Łukasz Kopka, ta minęła środkową obronę Okocimskiego z czego skwapliwie skorzystał Rafał Jankowski wykorzystując sytuację sam na sam z Koziołem. Podrażnieni takim obrotem spraw miejscowi próbowali szybko odrobić straty. Bliski tego był Łukasz Krówczyński, ale jego uderzenie sprzed pola karnego na rzut różny odbił Smyłek. W 75 minucie ładną akcję na prawym skrzydle przeprowadził Pyciak, odegrał w pole karne do Wojcieszyńskiego, który niemalże leżąc na murawie zdołał trącić piłkę, lecz ta o centymetry minęła słupek bramki Legionovii. Z upływem czasu gra „biało-zielonych” stawała się coraz bardziej nerwowa, a podopieczni trenera Kulawika popełniali proste, niewymuszone błędy. Po jednym z takich niefrasobliwych zagrań Wawryki oko w oko z Koziołem stanął Jankowski, lecz minimalnie chybił. Chwilę później Hiszpan Monterde dokładnym podaniem obsłużył Jankowskiego, ale jego uderzenie z narożnika pola karnego poszybowało nad bramką. Najlepszy strzelec Legionovii był bliski podwyższenia rezultatu w 84 minucie, jednak w sukurs Koziołowi przyszła poprzeczka. Kanonadę przyjezdnych próbował przerwać wprowadzony na ostatnie minuty Konrad Kurzywilk, ale jego techniczny strzał w bezpiecznej odległości przeleciał nad bramką. W doliczonym czasie gry Kozioł jeszcze raz uchronił swój zespół przed wyższą porażką, gdy wygrał kolejny już pojedynek sam na sam z Jankowskim.

Komentarze