28 września 2014

Bezbramkowo w Limanowej

W meczu 10. kolejki II ligi piłkarze Can-Pack Okocimskiego bezbramkowo zremisowali w wyjazdowym meczu z Limanovią Limanowa.

Fot. Jerzy Cebula

Limanovia Limanowa – Okocimski KS Brzesko 0:0

Sędziował: Mirosław Górecki (Katowice).
Żółte kartki: Tomasz Margol, Artur Skiba, Marcin Chmiest, Krzysztof Kozieł – Taras Jaworśkyj, Arkadiusz Garzeł.
Czerwona kartka: Arkadiusz Serafin 90.
Widzów: 450.

Limanovia: Mariusz Różalski – Michał Gryźlak, Radosław Kulewicz, Maciej Mysiak, Mateusz Niechciał – Józef Piwowarczyk, Tomasz Margol (64 Arkadiusz Serafin), Artur Skiba (77 Mateusz Urbański), Łukasz Krówczyński (90 Bartłomiej Hudecki), Rafał Waksmundzki (73 Krzysztof Kozieł) – Marcin Chmiest.

Okocimski KS: Robert Błąkała – Mateusz Wawryka, Radosław Jacek, Arkadiusz Garzeł, Aleksander Ślęczka (75 Daniel Duszyk) – Paweł Pyciak, Arkadiusz Lewiński (64 Taras Jaworśkyj), Arkadiusz Ryś, Wojciech Wojcieszyński (60 Jurij Hłuszko), Patryk Bryła (66 Sani Goringo Abubakar) – Wojciech Dziadzio.

Do Limanowej powróciło trzech zawodników, występujących jeszcze w tamtym sezonie w barwach Limanovii. Trenerem Piwoszy jest Dariusz Siekliński, a więc człowiek, który prowadził Trójkolorowych w ubiegłych rozgrywkach. Kibice na stadionie mieli okazję poznać nowego szkoleniowca – Ryszarda Wieczorka. Po raz pierwszy prowadził on limanowską drużynę przed własną publicznością. Debiut w dzisiejszym spotkaniu zaliczył także świeżo pozyskany z Sandecji Nowy Sącz pomocnik Tomasz Margol.

Pierwsze minuty dawały nadzieję na dobre widowisko. Początek należał do zawodników z Brzeska, jednak wraz z upływem czasu inicjatywę przejmowali gospodarze. Już w 19. minucie po strzale głową Macieja Mysiaka, gości przed utratą bramki uratował Robert Błąkała, który sparował piłkę na słupek. Na kolejną dogodną okazję nie trzeba było długo czekać. Już dziesięć minut później Marcin Chmiest idealnie wyłożył piłkę na piąty metr Łukaszowi Krówczyńskiemu. Młodzieżowiec Limanovii w doskonałej sytuacji przestrzelił i zmarnował najlepszą szansę na zdobycie bramki w tym meczu. Ostatni kwadrans pierwszej połowy to nerwowość i sporo niedokładności, które przełożyły się na brak składnych i groźnych akcji.

Po przerwie zawodnicy również nie zachwycili. Zarówno jedni jak i drudzy próbowali zaskoczyć strzałami z dystansu, które najczęściej nie sprawiały problemów bramkarzom. Jedyna godna odnotowania sytuacja miała miejsce w 87. minucie, kiedy to Jurij Glushko dobrze zabrał się z piłką w polu karnym, ale nie potrafił zaskoczyć dobrze spisującego się w tym spotkaniu Mariusza Różalskiego. Największe emocje drugiej połowy przyszły w ostatniej minucie doliczonego czasu gry. Arkadiusz Serafin był brutalnie faulowany tuż przed polem karnym, a między zawodnikami doszło do przepychanek. Gdy sędzia nieco uspokoił sytuację pokazał czerwoną kartkę… Serafinowi. Arbiter podjął w tej sytuacji bardzo odważną decyzję, bowiem z wysokości trybun wydawało się, że czerwoną kartkę powinien otrzymać zawodnik drużyny przyjezdnej.

W przypadku Limanovii można mówić o małym przełamaniu. Po sześciu porażkach z rzędu, Trójkolorowi w końcu zdobyli punkt, chociaż byli dzisiaj drużyną lepszą i na pewno mieli szansę zgarnąć pełną pulę. Okocimski zremisował po raz czwarty z rzędu, w tym trzeci raz bezbramkowo.

źródło: ekstraklasa.net

Komentarze